czwartek, 18 marca 2010

Visca el Barça!

Wczoraj znowu pogrom na Camp Nou. FC Barcelona kontra VfB Stuttgart: 4:0. Hiszpanie oczywiście nie siedzą przed telewizorami w domach - w domach tylko śpią. Mecze oglądają w barach, popijając whisky z colą i lodem albo piwo (słownikowa cerveza, ale popularnie mówi się caña). A że barów jest tu sporo, kiedy gra ukochana drużyna i strzela gola, okrzyki słychać na wszystkich ulicach miasta. Po wygranej Barcy świętowanie przenosi się na Ramblę i Plaza Catalunya. Czasem interweniuje policja.
      Mecz można sobie obejrzeć stojąc na niepozornej, spokojnej ulicy, po wyjściu z supermarketu (jeśli nie chce się spędzić wieczoru w oparach dymu i męskim towarzystwie:) W niektórych barach przesiadują bowiem tylko mężczyźni. Ale nie ma problemu ze znalezieniem odpowiedniego lokalu, bo tutaj w każdym, nawet najmniejszym miejscu, gdzie można się czegoś napić albo zjeść,  jest telewizor.
Wystrój okna przed i po meczu
W ekwadorskiej restauracji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz