środa, 14 kwietnia 2010

Cały świat patrzy na nas

 Przed Konsulatem RP w Barcelonie. Inicjatywa studentów polskich w Barcelonie.
W Konsulacie wyłożona jest księga kondolencyjna.
Wczoraj, 14 kwietnia o godz. 19., w katedrze w Barcelonie, odprawiono mszę św. w intencji ofiar katastrofy. W Katalonii msza została też odprawiona w katedrze w Palma de Mallorca na Majorce i w kościele w Lloret de Mar, gdzie mieszka wielu Polaków.
Nie weszliśmy do prezbiterium, bo się spóźniliśmy. O mały włos przez to spóźnienie nie weszlibyśmy też do katedry, bo strażniczka nie chciała nas wpuścić. Gdy stanowczo powiedziałam "tak, chcę wejść na mszę mimo spóźnienia, mam do tego prawo!", zmiękła. Rozumiem, że spóźniać się nie powinno, ale różne są przecież sytuacje...
Gdy wychodziliśmy z kościoła, tłumy ludzi napierały na strażniczkę. Jak się powiedziało, że chce się zwiedzać, to "zamknięte, zwiedzać już nie można". A jak się powiedziało, że na koncert, to ok, można wejść. Tylko jakoś żadnego koncertu w katedrze nie słyszeliśmy:)

***
Kilka dni temu zastanawiałam się tutaj, dlaczego Polacy, ci prawicowy, ci lewicowi, ci ze środka, ci obojętni, oddają prezydentowi i pierwszej damie tak wielki hołd. Całymi dniami stoją w kolejce do Pałacu Prezydenckiego, aby przejść obok trumien, przyklęknąć, może coś znaczącego powiedzieć w duchu... Dziś chyba patrzymy na Lecha Kaczyńskiego innymi oczami. Nie widzimy w nim "pisowskiego" prezydenta, nie widzimy w nim polityka. Widzimy w nim przede wszystkim Człowieka, Prezydenta Rzeczypospolitej. A Maria Kaczyńska to Nasza Pierwsza Dama. Kochające się, dobre, szczęśliwe małżeństwo. Wzruszają nas teraz i cisną do oczu łzy te filmy i zdjęcia, na których ona jemu poprawia krawat... Zginęli razem. "Byli całe życie razem, blisko siebie, ja bym też tak chciała" - wyznała z płaczem Jolanta Kwaśniewska w rozmowie z Moniką Olejnik. A wczoraj widziałam płaczącą Monikę Olejnik, która wspomina swoich rozmówców...
Właśnie teraz, nad trumnami Lecha i Marii Kaczyńskich, chyba budzi się wielu jakieś ogromne poczucie dumy narodowej, a jednocześnie poczucie wielkiego żalu i wielkiej straty, bo przecież to jest NASZ PREZYDENT i PIERWSZA DAMA. Tak myślimy, bez względu na polityczne sympatie.
W niedzielę pogrzeb na Wawelu. Należy się Wawel, czy nie należy? Godzien czy nie godzien?  Protestujemy! Skandal! Takie okrzyki i pytania zadawane nad szczątkami ludzkich ciał, nad ludzkimi duszami, brzmią trochę...hmmm...powiedzmy dziwne (zwłaszcza w ustach Polaków- katolików, chrześcijan...). Przynajmniej w moim odczuciu. Motywy sporów i dyskusje nad trumnami (wszystkimi, nie tylko tymi) są więc dla mnie niezrozumiałe, albo - mówiąc inaczej - są obce mojej naturze. Ale ja zawsze odcinałam się od podobnych protestów i zacietrzewienia. Powązki czy Wawel czy inny cmentarz - w takiej chwili chyba najważniejszy jest po prostu godny pogrzeb. Niech już teraz spoczywają w pokoju.
Cały świat za kilka dni będzie patrzył na Kraków, cały świat już patrzy na Polskę, z podziwem i solidarnym współczuciem, cały świat poznaje prawdę o Katyniu. I to jest ważne.
***
I jeszcze jedno wspomnienie...Dziwnie brzmi tutaj to słowo...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz