CO JA ROBIĘ TU?
piątek, 3 września 2010
wtorek, 24 sierpnia 2010
Przeprowadzka:)
Przystanek Hiszpania właśnie przeprowadził się na platformę WordPress z własną domeną www.przystanekhiszpania.pl :))) Teraz czekają mnie prace porządkowe, sprzątanie, urządzanie wnętrz itp;)) Nowa strona będzie na pewno bogatsza i nie będzie ograniczać się tylko do bloga...Już niedługo przekierowanie na nową stronę! Zabieram się do pracy!:O) Dziękuję za pomoc Ewie, sąsiadce z Portugalii!!
niedziela, 22 sierpnia 2010
środa, 18 sierpnia 2010
Komary tygrysie zaatakowały Katalonię?
Całe nogi i ręce pokryte czerwonymi, na szczęście już niedużymi punktami. To ślady po komarach. Hiszpańskich komarach (katalońskich?:), a może tygrysich? Edu już na początku lata opowiadał mi coś o jakichś mosquitos tigres, a ja się śmiałam. Tymczasem około miesiąc temu zaczął się zmasowany atak komarów na nasze ciała (choć na moje o wiele większy). Czegoś takiego w Polsce nie przeżyłam. Na początku atakowały tylko w nocy (w porządku, nie gasimy światła, mamy otwarte okna, więc wlatują), ale potem fruwały już w całym mieszkaniu w dzień. W parku wystarczy usiąść na ławce i po kilku sekundach nogi są całe w czerwonych plackach. Czym różni się ukąszenie hiszpańskiego komara od ugryzienia polskiego komara? Ślad po ugryzieniu "Hiszpana" nie swędzi kilka dni, ale za to tuż po ukąszeniu świąd jest tak silny, że aż bolesny. Tutejsze komary są mniejsze od polskich, także czasem możemy je wziąć za zwykłe "owocówki". To pierwszy dowód na to, że są tygrysie, bo te - jak czytam - mają od 2 do 10 milimetrów. Są uparte i bardzo szybkie, to moje subiektywne odczucie. Niestety nie zauważyłam, czy na odwłokach mają srebrno-białe paski, co ponoć jest dowodem niezbitym, że padliśmy ofiarą małego, fruwającego tygrysa. Dodam jeszcze tylko, że kilka dni temu dopadło mnie coś w rodzaju grypo-przeziębienio-osłabienia...Na szczęście już przechodzi...Podobno tygrysie komary przenoszą febrę, wirusowe zapalanie mózgu, chikungunyę i dengę. Hmmm...
Z bajkowych komarów tygrysich przestałam się śmiać, gdy na Avenida Diagonal w Barcelonie zobaczyłam sygnowane przez władze Katalonii billboardy ostrzegające przed niebezpieczeństwem. A wczoraj w bibliotece znalazłam ulotki takiej oto treści: Campanya per controlar el mosquit tigre. Generalitat de Catalunya"- Kampania kontrolująca komara tygrysiego.
poniedziałek, 16 sierpnia 2010
53 miejsca w Hiszpanii, które musisz zobaczyć
Sierpniowo, wakacyjnie, turystycznie. 53 miejsca w Hiszpanii, które trzeba zobaczyć. Poleca magazyn Viajar, czyli "Podróżować". Numer z kwietnia 2010 roku. Zdjęcia: Wikipedia. No to jedziemy!
1.Las Alpujarras Granadinas y Almerienses, czyli obszar górski w prowincjach Granada i Almeria, główne pasmo Sierra Nevada.
2. Ciudad de las Artes y las Ciencias, czyli Miasteczko Sztuki i Nauki w Walencji.
3. Kanion rzeki Lobos w Soria.
wtorek, 10 sierpnia 2010
Sierpień. Miasta wymarłe.
Wycieczka sentymentalna do Sant Just Desvern. 10 km od Barcelony. Ulica Ładnego Widoku (katalońska Carrer Bona Vista, hiszpańska Calle Buena Vista). Widoki na naszej drodze piękne. Miasto wymarłe. Późne popołudnie. Sierpień. Czas trwającej kilka dni miejskiej fiesty. O nic więcej nie pytamy i w samotności przemierzamy ulice ładnych widoków i wytrwale szukamy jakiejś otwartej kawiarni.
piątek, 6 sierpnia 2010
Costa del Maresme
Morskim i piaszczystym tropem wędrujemy północnym wybrzeżem Katalonii. Byliśmy na Costa Brava w Blanes, dziś wysiadamy z pociągu o wiele wcześniej, na Costa del Maresme. Morskie wybrzeże mogłoby się równie dobrze nazywać Costa de la Plata, bo tamtejsze piaski to żywe srebro!
wtorek, 3 sierpnia 2010
Ogniste Blanes: tutaj zaczyna się Costa Brava
Zostajemy na Costa Brava. Dziś, zgodnie z zapowiedzią, kilka pocztówek z Blanes. Do miasta z Barcelony dojedziecie pociągiem. Podróż trwa niecałe dwie godziny. Bilet w dwie strony kosztuje 6 euro. Jedziecie wzdłuż wybrzeża Maresme. Jeśli zdecydujecie się na wypoczynek na jednej z tutejszych plaż, wysiadacie z pociągu i już jesteście nad morzem. Po drugiej stronie torów macie miasto. Gdy pociąg zbliża się do Blanes, oddala się nieco od wybrzeża. Wysiadacie na końcowej stacji w Blanes (obrzeża miasta) i musicie dojechać do centrum autobusem (bilet w jedną stronę niecałe 2 euro). Autobus dojeżdża do Plaza Catalunya. Tutaj w centrum informacji turystycznej znajdziecie plany, mapy, informacje o atrakcjach. Jak już wspominałam w poście o Mar i Murtra, z placu odjeżdża do ogrodu specjalny autobus (i znowu 2 euro). My wybraliśmy się na spacer (ok. pół godziny Passeig Pau Casals, a potem Passeig de Carles Faust).
Panorama wybrzeża i portu. Warto iść pieszo:)
niedziela, 1 sierpnia 2010
W rajskim ogrodzie na dzikim wybrzeżu
Jedziemy do Blanes. Główny cel wyprawy: ogród botaniczny Mar i Murtra (Jardí Botánic Mar i Mutra). To największa atrakcja miasta i jeden z najważniejszych ogrodów botanicznych Europy. Według różnych źródeł rośnie tu 3 tys., 4 tys., 5 tys. albo nawet 7 tys. gatunków roślin egzotycznych z całego świata. Książka, którą kupiłam w parku, mówi o 4 tys. gatunkach na 17 hektarach. Ale już w ulotce, którą zabrałam z centrum informacji turystycznej czytam, że hektarów jest 4:) Hmmmm, zostawmy liczby! Ważne jest to, że po przekroczeniu bramy parku znajdujemy się w raju! Obłędna zieleń i wszystkie kolory tęczy, obłędny błękit i obłędne słońce! A do tego najpiękniejsza panorama Dzikiego Wybrzeża, czyli Costa Brava!
Jeden z kilku punktów widokowych (czyli mirador). Najsłynniejsze zdjęcie ogrodu Marimurtra i najlepsza reklama miasta Blanes.
piątek, 30 lipca 2010
Deszcz
Wczoraj w Barcelonie spadł pierwszy od początku maja deszcz. Letni, kataloński deszcz padał po południu tylko pół godziny. Ulice zamieniły się w rzeki, woda z dachów ściekała jakby ktoś wylewał ją wiadrami. Podłogi w pokojach mieliśmy totalnie zalane. Pod otwartymi oknami rozłożyliśmy ręczniki (przy zamkniętych byśmy się udusili). Lało tak, jak chyba nigdy w Katowicach. Ale bez gradu, bez błyskawic. Spokojnie, ale z ogromnym natężeniem. Ściana deszczu. A potem słońce, wyczyszczone ulice i ...szczury na drogach. I ani jednej kałuży. Nocą lało jeszcze dwa razy. Krótko i intensywnie. Kolejnego deszczu spodziewam się w...październiku.
środa, 28 lipca 2010
La Rambla
Przedwczoraj w Barcelonie rozpoczęły się Mistrzostwa Europy w Lekkoatletyce. Montjuic rozbłysło światłem tak silnym, że wirujące fontanny widać było chyba w Madrycie;) Tymczasem zapraszam na zapowiadany, krótki spacer po Rambli. Krótki, bo już nie mogę się doczekać, kiedy napiszę o naszej wycieczce do ogrodu botanicznego w Blanes. Tam zaczyna się Costa Brava i tam zaczyna się raj...:) Swoją drogą to znaczące, że o najsłynniejszej barcelońskiej alei, która figuruje w przewodnikach na pierwszym miejscu atrakcji turystycznych miasta, piszę dopiero teraz, w piątym miesiącu życia mojego hiszpańskiego bloga:) To czysty przypadek, że kolejność akurat taka, ale coś w tym musi być...Nie ukrywam, że bardziej od Barcelony podobają mi się mniejsze katalońskie miasta, a bardziej od Gaudíego i skarbów muzealnych interesują mnie skarby natury.
La Rambla to tzw. program obowiązkowy. Trzeba ją w Barcelonie zobaczyć. Aleja słynna, piękna, oryginalna, pełna zabytkowych budynków, żywych figur, straganów z kwiatami, zwierzętami, obrazami, pełna sklepów z ciuchami i pamiątkami, pełna turystów, miejscowych i złodziei, pełna restauracji z zabójczymi, turystycznymi cenami i w końcu pełna platanusów, drzew, o których napisze w osobnym poście.
Ramblą musisz się przejść, żeby dać się porwać wirowi europejskiej metropolii. Wysiadasz z metra na Plaza Catalunya i nie wiesz, na czym zawiesić wzrok. Próbujesz znaleźć swój kawałek asfaltu i zastanawiasz się, w którą stronę się udać, co wybrać? Z jednej strony Rambla, z drugiej Paseo de Gracia, z trzeciej Portal del Angel, z czwartej...Czy iść w stronę dzielnicy gotyckiej, czy odbić w lewo w dzielnicę Raval? Oby tylko w tym wirze nie dostać zawrotu głowy i się nie stracić (i nie stracić torebki). Mówię zupełnie serio. Dla kogoś, kto całe życie spacerował po ulicach spokojnego, sielskiego, polskiego miasteczka, a nawet stolicy województwa, wyprawa do samego centrum Barcelony, w szczycie turystycznego sezonu, może być nie lada przeżyciem.
Ramblą warto się przejść, bo na końcu alei nad alejami czeka pomnik Krzysztofa Kolumba (Monument a Colom). Trzeba wjechać na szczyt monumentu i zobaczyć przepiękną panoramę portu i miasta. Na zakończenie spacer wzdłuż portu. Trwają akurat regaty z cyklu Audi MedCup 2010, jachty przygotowane do wyścigów. W końcu dochodzimy do zatłoczonej plaży. A może jednak wsiąść do pociągu i pojechać na Costa del Maresme? 15 minut i cieszysz się złotym piaskiem, czystą wodą i nie szukasz pół godziny miejsca do "zaparkowania" ręcznika.
piątek, 23 lipca 2010
Algarabía na La Boqueria
Instytut Cervantesa w Krakowie ogłasza konkursy na Facebooku. Tym razem trzeba było sfotografować słowo "algarabía", które było jednym z patronów tegorocznego "Dnia e". "Dzień e" to Dzień Języka Hiszpańskiego, impreza organizowana corocznie w sobotę poprzedzającą przesilenie letnie. Obchody odbywają się we wszystkich ośrodkach Instytutu Cervantesa na świecie.
A oto moje zdjęcie ilustrujące słowo "algarabía", czyli wrzawę, krzyki, wrzaski wielu osób, które mówią w tym samym czasie. W Barcelonie bezsprzecznie wrzawę najlepiej ilustruje La Rambla, a na Rambli najsłynniejsze targowisko spożywcze w Barcelonie, czyli La Boqueria. Moja polska wycieczka kilka dni temu, po przejściu połowy Rambli, zbuntowała się i na targowisko wejść już nie chciała. - No kiedy dojdziemy do tego morza!??!! Mamy już dosyć!!
Faktem jest, że Rambla popołudniową, letnią porą to chyba najgłośniejsza, najbarwniejsza, najbardziej ogłuszająca, odurzająca i ...męcząca europejska ulica. Na spacer po Rambli zapraszam za kilka dni:)
środa, 21 lipca 2010
Fioletowe jakarandy i żółte tipuany
"Kilka miesięcy z życia roślin..." odcinek kolejny:) Jakarandy i tipuany, czyli fioletowo-żółte dywany. Oba drzewa pochodzą z Ameryki Południowej, jakaranda mimozolistna z Brazylii i Argentyny, a tipuana z Brazylii, Paragwaju, Argentyny i Urugwaju. Rosną w parkach na obszarze całego Półwyspu Iberyjskiego. Oba tropikalne drzewa na wiosnę obsypują się kwiatami (w kwietniu, maju), a miesiąc później kwiaty opadają, fioletowe nieco wcześniej niż żółte. Kwieciste dywany jeszcze kilka tygodni temu leżały pod naszymi oknami:) Jakarandy i tipuany często rosną obok siebie.
wtorek, 20 lipca 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)