poniedziałek, 12 lipca 2010

¡Si, si, si, la copa ya está aqui! Hiszpanie Mistrzami Świata!

To był gorący, sportowo-polityczny weekend w Hiszpanii. I w Katalonii. Bo tak chyba trzeba napisać, biorąc pod uwagę marsz w obronie niepodległości, który przeszedł w sobotę ulicami Barcelony. W manifestacji wzięło udział ponad milion osób. Stolica Katalonii dawno już nie widziała takiego zgromadzenia. Protest zorganizował rząd Katalonii jako odpowiedź na decyzję Trybunału Konstytucyjnego w Madrycie, który wyciął ze statut o autonomii katalońskiej  kilkanaście sprzecznych z konstytucją artykułów. Chodzi o zapisy dotyczące tożsamości Katalonii, m.in. języka katalońskiego, symboli narodowych, dlatego duma Katalończyków została tak bardzo urażona. Na czele pochodu szedł sam szef autonomicznego rządu Katalonii socjalista José Montilla. W sobotni wieczór Katalonia tak naprawdę nie tyle broniła statutu, ale domagała się niepodległości i oderwania od Hiszpanii.  "Jesteśmy narodem! Chcemy decydować!" - te głos usłyszała cała Hiszpania i Europa. Wczoraj po historycznej wygranej Hiszpanii w Mundialu Carles Puyol i Xavi, Katalończycy i piłkarze FC Barcelony w triumfalnym biegu całowali katalońską flagę (senyera). Ale zostawmy Katalonię. Hiszpania odniosła przecież historyczne zwycięstwo!! Pierwszy raz wygrała Mundial. Nie zdziwiłabym się, gdyby 11 lipca ustanowiono w Hiszpanii święto narodowe. Trudno opisać to, co działo się w nocy na ulicach hiszpańskim miast. Klaksony, krzyki, śpiewy, petardy!! Wszyscy obowiązkowo w czerwonych koszulkach.  Na Plaza Espanya w Barcelonie szalejące i bezkresne morze kibiców przed wielkim telebimem, który zainstalowały władze miasta. Niestety nie obyło się bez interwencji policji i strażaków.
Przyznam, że przed tym finałem byłam trochę rozdarta, bo zawsze byłam fanką holenderskiego futbolu. Zawsze, czyli od czasów, kiedy zaczęłam oglądać mecze,  czyli od Mundialu Italia 1990. Tak więc wczoraj spokojnie czekałam na rozwój sytuacji. No ale mecz był taki, że ten spokój trudno było długo zachować!! Futbol mocny, brutalny, ale mecz świetny i dramatyczny, godny finału (na szczęście nie grali Włosi!). Znany dobrze w Polsce sędzia Webb raczej do Hiszpanii na wakacje nie powinien przyjeżdżać;) Hiszpanii należało się zwycięstwo, bo któż tak jak Hiszpanie potrafi cieszyć się i świętować! Płaczący Casillas, który kilka chwil później całuje na wizji swoją dziewczynę, przepytującą go właśnie dziennikarkę sportową, trener del Bosque  w powietrzu, piękne chwile! Tymczasem na lotnisku w Madrycie właśnie wylądowali zwycięzcy. Wszystkie hiszpańskie stacje telewizyjne nadają teraz bezpośrednie relacje z przywitania mistrzów albo dyskutują o futbolu. A kataloński kanał TV 3 właśnie podkreślił, że wszystkie gole dla reprezentacji Hiszpanii zdobyli piłkarze FC Barcelony.



4 komentarze:

  1. Gdyby Katalonia oderwala sie od Hiszpanii, juz widze te "pasjonujace" mecze ligii katalonskiej FC Barcelona- FC Palamós:))
    A wczorajszy wieczor byl historyczny, niezapomniany...ech, szkoda ze nasza reprezentacja tak nie potrafi grac:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet arabskojęzyczny komentator wspomniał o katalońskim proteście podczas transmisji tego finału!
    Hiszpania Mistrzem!.. a może powinienam napisać Katalonia?!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne zwycięstwo hiszpańsko-katalońskiej drużyny :)
    Co z moją pocztówką? Jak Ty Kasiu wytrzymujesz te upały? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. trafnie to ujęłaś:) pocztówkę właśnie napisałam i wysyłam:)upały? kilka razy dziennie prysznic, sjesta, duuuuużo wody i napojów wszelakich, wachlarz:) na pewno żadna klima, bo od razu jestem przeziębiona, już wolę się pocić;) ale jak już kiedyś pisałam, upały na wybrzeżu są do przeżycia:)

    OdpowiedzUsuń