wtorek, 24 sierpnia 2010

Przeprowadzka:)

Przystanek Hiszpania właśnie przeprowadził się na platformę WordPress z własną domeną www.przystanekhiszpania.pl :))) Teraz czekają mnie prace porządkowe, sprzątanie, urządzanie wnętrz itp;)) Nowa strona będzie na pewno bogatsza i nie będzie ograniczać się tylko do bloga...Już niedługo przekierowanie na nową stronę! Zabieram się do pracy!:O) Dziękuję za pomoc Ewie, sąsiadce z Portugalii!!

środa, 18 sierpnia 2010

Komary tygrysie zaatakowały Katalonię?

Całe nogi i ręce pokryte czerwonymi, na szczęście już niedużymi punktami. To ślady po komarach. Hiszpańskich komarach (katalońskich?:), a może tygrysich? Edu już na początku lata opowiadał mi coś o jakichś mosquitos tigres, a ja się śmiałam. Tymczasem około miesiąc temu zaczął się zmasowany atak komarów na nasze ciała (choć na moje o wiele większy). Czegoś takiego w Polsce nie przeżyłam. Na początku atakowały tylko w nocy (w porządku, nie gasimy światła, mamy otwarte okna, więc wlatują), ale potem fruwały już w całym mieszkaniu w dzień. W parku wystarczy usiąść na ławce i po kilku sekundach nogi są całe w czerwonych plackach. Czym różni się ukąszenie hiszpańskiego komara od ugryzienia polskiego komara? Ślad po ugryzieniu "Hiszpana" nie swędzi kilka dni, ale za to tuż po ukąszeniu świąd jest tak silny, że aż bolesny. Tutejsze komary są mniejsze od polskich, także czasem możemy je wziąć za zwykłe "owocówki". To pierwszy dowód na to, że są tygrysie, bo te - jak czytam - mają od 2 do 10 milimetrów. Są uparte i bardzo szybkie, to moje subiektywne odczucie. Niestety nie zauważyłam, czy na odwłokach mają srebrno-białe paski, co ponoć jest dowodem niezbitym, że padliśmy ofiarą małego, fruwającego tygrysa. Dodam jeszcze tylko, że kilka dni temu dopadło mnie coś w rodzaju grypo-przeziębienio-osłabienia...Na szczęście już przechodzi...Podobno tygrysie komary przenoszą febrę, wirusowe zapalanie mózgu, chikungunyę i dengę. Hmmm...
Z bajkowych komarów tygrysich przestałam się śmiać, gdy na Avenida Diagonal w Barcelonie zobaczyłam sygnowane przez władze Katalonii billboardy ostrzegające przed niebezpieczeństwem. A wczoraj w bibliotece znalazłam ulotki takiej oto treści: Campanya per controlar el mosquit tigre. Generalitat de Catalunya"- Kampania kontrolująca komara tygrysiego.

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

53 miejsca w Hiszpanii, które musisz zobaczyć

Sierpniowo, wakacyjnie, turystycznie. 53 miejsca w Hiszpanii, które trzeba zobaczyć. Poleca magazyn Viajar, czyli "Podróżować". Numer z kwietnia 2010 roku. Zdjęcia: Wikipedia. No to jedziemy!
1.Las Alpujarras Granadinas y Almerienses, czyli obszar górski w prowincjach Granada i Almeria, główne pasmo Sierra Nevada.



















2. Ciudad de las Artes y las Ciencias, czyli Miasteczko Sztuki i Nauki w Walencji.















3. Kanion rzeki Lobos w Soria. 











wtorek, 10 sierpnia 2010

Sierpień. Miasta wymarłe.

Wycieczka sentymentalna do Sant Just Desvern. 10 km od Barcelony. Ulica Ładnego Widoku (katalońska Carrer Bona Vista, hiszpańska Calle Buena Vista). Widoki na naszej drodze piękne. Miasto wymarłe. Późne popołudnie. Sierpień. Czas trwającej kilka dni miejskiej fiesty. O nic więcej nie pytamy i w samotności przemierzamy ulice ładnych widoków i wytrwale szukamy jakiejś otwartej kawiarni.

piątek, 6 sierpnia 2010

Costa del Maresme

Morskim i piaszczystym tropem wędrujemy północnym wybrzeżem Katalonii. Byliśmy na Costa Brava w Blanes, dziś wysiadamy z pociągu o wiele wcześniej, na Costa del Maresme. Morskie wybrzeże mogłoby się równie dobrze nazywać Costa de la Plata, bo tamtejsze piaski to żywe srebro!

wtorek, 3 sierpnia 2010

Ogniste Blanes: tutaj zaczyna się Costa Brava

Zostajemy na Costa Brava. Dziś, zgodnie z zapowiedzią, kilka pocztówek z Blanes. Do miasta z Barcelony dojedziecie pociągiem. Podróż trwa niecałe dwie godziny. Bilet w dwie strony kosztuje 6 euro. Jedziecie wzdłuż wybrzeża Maresme. Jeśli zdecydujecie się na wypoczynek na jednej z tutejszych plaż, wysiadacie z pociągu i już jesteście nad morzem. Po drugiej stronie torów macie miasto. Gdy pociąg zbliża się do Blanes, oddala się nieco od wybrzeża. Wysiadacie na końcowej stacji w Blanes (obrzeża miasta) i musicie dojechać do centrum autobusem (bilet w jedną stronę niecałe 2 euro). Autobus dojeżdża do Plaza Catalunya. Tutaj w centrum informacji turystycznej znajdziecie plany, mapy, informacje o atrakcjach. Jak już wspominałam w poście o Mar i Murtra, z placu odjeżdża do ogrodu specjalny autobus (i znowu 2 euro). My wybraliśmy się na spacer (ok. pół godziny Passeig Pau Casals, a potem Passeig de Carles Faust).
Panorama wybrzeża i portu. Warto iść pieszo:)

niedziela, 1 sierpnia 2010

W rajskim ogrodzie na dzikim wybrzeżu

Jedziemy do Blanes. Główny cel wyprawy: ogród botaniczny Mar i Murtra (Jardí Botánic Mar i Mutra). To największa atrakcja miasta i jeden z najważniejszych ogrodów botanicznych Europy. Według różnych źródeł rośnie tu 3 tys., 4 tys., 5 tys. albo nawet 7 tys. gatunków roślin egzotycznych z całego świata. Książka, którą kupiłam w parku, mówi o 4 tys. gatunkach na 17 hektarach. Ale już w ulotce, którą zabrałam z centrum informacji turystycznej czytam, że hektarów jest 4:) Hmmmm, zostawmy liczby! Ważne jest to, że po przekroczeniu bramy parku znajdujemy się w raju! Obłędna zieleń i wszystkie kolory tęczy, obłędny błękit i obłędne słońce! A do tego najpiękniejsza panorama Dzikiego Wybrzeża, czyli Costa Brava!
 Jeden z kilku punktów widokowych (czyli mirador). Najsłynniejsze zdjęcie ogrodu Marimurtra i najlepsza reklama miasta Blanes.